piątek, 2 października 2009

Wypadek Polonezem

Pamiętam to i chyba pamiętać będę do końca życia. Jechaliśmy z mamasią do Kłodzka po jakieś dziecinne kurtki do sklepiku. Czteropasmówka, piękny dzień, wcześnie rano...
Jak w zwolnionym filmie widzę: z naprzeciwka jedzie jakiś samochód osobowy, i prawie poboczem jedzie furmanka. Samochód nie daje rady ominąć furmanki, wali w jej tylny lewy róg, siła zderzenia wyrzuca go w górę. Widzę jego podwozie... spada, jedzie prosto na nas....
Zimna, ale jakże błyskawiczna kalkulacja - myślę: walnie w moje drzwi i mam po nogach...; redukcja biegu, gaz do dechy, wjeżdżam w rów.

Brak komentarzy: