poniedziałek, 7 września 2009

O człowieku, który przedwcześnie zrezygnował
Jedną z najpowszechniejszych przyczyn klęski życiowej jest zwyczaj odstępowania od zamierzeń pod wpływem przejściowych porażek. Każdy z nas ma na sumieniu przynajmniej jeden taki grzech.
Wuj R. U. Darby’ego ogarnięty został „gorączką złota” w okresie jej wybuchu i wyruszył na Zachód, aby je wydobywać i wzbogacić się w ten sposób. Nikt mu nigdy nie wytłumaczył, że więcej złota, odkryto w umysłach łudzi niż wydobyto kiedykolwiek z ziemi. Wytyczył sobie działkę i rozpoczął kopanie.
Po tygodniu poraziło go odkrycie lśniącej rudy. Potrzebna była mu maszyna do wydobywania jej na powierzchnię. Zamaskował więc szyb i wyruszył do swego rodzinnego Williamsburga w stanie Maryland, aby powiadomić o swym odkryciu krewnych i sąsiadów. Złożyli się wspólnie na zakup odpowiednich urządzeń i wysłali je na Zachód. Wuj wraz z Darbym przystąpili do pracy w kopalni.
Kiedy pierwszy wóz wypełniony wykopaną rudą dotarł do wytapiacza, okazało się, że jest to najbogatsza ruda w całym Colorado! Kilka dalszych wozów z rudą potwierdziło tę opinię. Spodziewano się nieprawdopodobnych wręcz zysków.
Pogłębiono wykopy, a nadzieje Darby’ego i wuja pięły się coraz bardziej w górę. Aż stało się coś nieoczekiwanego. Żyłki złotej rudy zanikły! Dotarli do końca złoża i nie odnaleźli już więcej złotej rudy. Ryli w ziemi coraz rozpaczliwiej poszukując żyły - bez skutku.
W końcu zdecydowali się zrezygnować z dalszych poszukiwań.
Za kilkaset dolarów sprzedali pośrednikowi wszystkie urządzenia wydobywcze i wyruszyli pociągiem w drogę powrotną. Pośrednik zlecił inżynierowi górnictwa obejrzenie kopalni i przeprowadzenie pewnych obliczeń. Inżynier ów uznał, że poszukiwania prowadzone przez poprzednich właścicieli nie przyniosły rezultatu, ponieważ nie wiedzieli oni o tzw. zwodniczych liniach. Jego wyliczenia wskazywały, że żyła powinna się znajdować o niecały metr pod miejscem, w którym wuj Darby’ego zaniechał dalszego drążenia. I tam właśnie ją odnaleziono!
Pośrednik zarobił na tej żyle miliony dolarów, ponieważ wiedział przynajmniej tyle, że trzeba zasięgnąć rady u fachowca, zanim się zrezygnuje.

Sukces sąsiaduje o miedzę z porażką
Pan Darby wielokrotnie rozmyślał nad swą stratą, zanim dokonał odkrycia, że pragnienie czegoś może być zamienione na złoto. Odkrycia tego dokonał, kiedy zajął się sprzedażą ubezpieczeń na życie.
Darby miał w pamięci utratę wielkiej fortuny wskutek przedwczesnej rezygnacji z poszukiwań i wspomagał się teraz wyniesioną z tych doświadczeń metodą, polegającą na powtarzaniu sobie: Zrezygnowałem wtedy znajdując się o metr od złotej żyły, ale nigdy nie zrezygnuję z przekonania kogoś do zakupu ubezpieczenia, kto mi na, początku mówi - nie.
Darby stał się jednym z tych niewielu agentów ubezpieczeniowych, którzy potrafią sprzedać polisy za sumę ponad miliona dolarów rocznie. Zawdzięczał to swemu przywiązaniu do „lekcji”, jaką wyciągnął z przedwczesnej rezygnacji w przemyśle wydobywczym.
Jest rzeczą dowiedzioną, że zanim się odniesie życiowy sukces, natknąć się wypadnie na przejściowe porażki, a może nawet i na bolesną klęskę. Kiedy człowieka przygniatają niepowodzenia, najprostszą i najlogiczniejszą reakcją wydaje się rezygnacja. I tak właśnie zachowuje się większość ludzi.
Ponad pięciuset najszczęśliwszych w interesach ludzi w Ameryce wyznało autorowi, że najpomyślniejsze sukcesy osiągali znajdując się o krok od porażek, które by ich powaliły. Klęska jest przebiegłym kawalarzem o wyrobionym zmyśle ironii; znajduje ona szczególne upodobanie w dopadaniu ludzi w chwili, gdy wydają się mieć sukces w zasięgu ręki.

Brak komentarzy: