poniedziałek, 7 września 2009

Nazajutrz po wielkim pożarze Chicago, gromadka kupców stała na State Street popatrując na dymiące zgliszcza, które wczoraj jeszcze były ich sklepami. Odbyli następnie naradę mającą zdecydować o tym, czy będą próbowali odbudować Chicago, czy też mają je opuścić i zacząć od nowa w jakichś bardziej obiecujących miejscowościach w kraju. Wszyscy - z wyjątkiem jednego - postanowili z Chicago wyjechać.
Kupiec, który zdecydował się zostać, wskazał palcem zgliszcza po swoim sklepie i powiedział: „Panowie, dokładnie w tym miejscu zbuduję największy sklep na świecie, choćby jeszcze nie wiem ile razy miał gorzeć”.
Działo się to przed stu niemal laty. Zbudował sklep. Stoi on do dziś, będąc wyniosłym pomnikiem owego stanu umysłu, który nazywamy żądzą zwycięstwa. A przecież łatwiej byłoby Marshallowi Fieldowi postąpić tak, jak jego koledzy. Kupcy owi ugięli się przed trudnościami, ulękli niepewnej przyszłości, spakowali manatki i wyjechali tam, gdzie życie wydawało się łatwiejsze.
...
Każda istota ludzka osiągająca wiek, w którym pojmuje się przydatność pieniędzy, zaczyna ich pragnąć. Pragnienie nie przynosi bogactwa. Ale żądza bogactw rodząca stan umysłu bliski obsesji, a następnie zaplanowanie określonych dróg i sposobów dochodzenia do bogactwa, wsparte wytrwałością, która nie uznaje klęski, bogactwo przyniesie.

Brak komentarzy: