Frannie Hurst przybyła do Nowego Jorku w roku 1915 z zamiarem zdobycia fortuny piórem. Opór napotkała nie od razu, ale zaznała go w pełnym wymiarze. Przez cztery lata „szlifowała nowojorskie bruki”. Dni spędzała na pracy, noce na marzeniach. Kiedy nadzieje w niej słabły, nie wypowiadała słów rezygnacji - „W porządku, Broadway zwyciężył” - tylko mówiła: „W porządku, Broadway, może innych pokonałeś, ale nie mnie. Zmuszę cię do tego, żebyś mnie uznał!”
Jedna z redakcji (Saturday Evening Post) odmawiała jej trzydzieści sześć razy, zanim przyjęła do druku jedno jej opowiadanie. Przeciętny pisarz, tak jak w innych dziedzinach działający przeciętny człowiek, zarzuciłby tę pracę po pierwszych odmowach. Ona szlifowała nowojorskie bruki, ponieważ była zdecydowana odnieść zwycięstwo.
Wreszcie przyszła zapłata. Bariery usunięto, utajony przewodnik poddał Frannie Hurst testowi, który przeszła. Od pewnej chwili to wydawcy i redaktorzy zaczęli wydeptywać ścieżki do jej drzwi. Pieniądze napływały tak szybko, że nie nadążała z ich liczeniem. Potem odkryli ją filmowcy, a pieniądze nie ciekły już strużką, lecz napływały szeroką falą.
Macie oto przykład, co może zdziałać wytrwałość. Frannie Hurst nie jest wyjątkiem. Gdziekolwiek ktoś zarobił wielkie pieniądze, możecie być pewni, że miała w tym udział wytrwałość. Broadway może zaoferować byle żebrakowi kubek kawy i sandwicza, ale od tych, którzy chcą odnieść na nim poważny sukces, żąda wytrwałości.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz